Czym jest syndrom rockstar developera i jak wpływa na zespoły

super dev

Na korytarzu unosi się zapach świeżo zaparzonej kawy i cichego napięcia. Właśnie skończyło się planowanie sprintu, a Ty wiesz, że zaraz się zacznie. On, techniczny wirtuoz, demiurg kodu, już puka w klawiaturę z prędkością karabinu maszynowego. Z jego słuchawek dobiega ledwo słyszalny, agresywny metal, a na ekranie migają linie kodu, których nikt inny w zespole nie ośmieliłby się tknąć. Wszyscy wiedzą, że to on dostarcza najbardziej złożone funkcjonalności. Wszyscy też wiedzą, że prośba o pomoc spotka się z westchnieniem i spojrzeniem mówiącym: „Naprawdę muszę tłumaczyć tak oczywiste rzeczy?”. Oto on. Wasza gwiazda rocka. Wasz bohater i, choć może jeszcze o tym nie wiesz, wasz największy problem.

To nie jest opowieść o technicznym geniuszu, który samotnie ratuje projekty. To opowieść o tym, jak kult jednostki potrafi zatruć całą organizację, spowolnić pracę i doprowadzić najlepszych ludzi do złożenia wypowiedzenia.

Kim (nie) jest rockstar developer?

W branży IT od lat krąży mit „10x developera” – mitycznego stwora, który jest dziesięć razy bardziej produktywny niż jego przeciętny kolega. I wiesz co? Tacy ludzie istnieją. Ale ich siła nie polega na tym, że piszą kod dziesięć razy szybciej. Prawdziwy „10x developer” to ktoś, kto sprawia, że cały jego zespół staje się lepszy. To mentor, który cierpliwie tłumaczy, architekt, który tworzy proste i eleganckie rozwiązania, i kolega, który podnosi na duchu, gdy coś idzie nie tak. Jego supermocą jest mnożenie talentu, a nie izolowanie go.

Syndrom rockstar developera to mroczne odbicie tego ideału. To postać, która faktycznie może być technicznie wybitna, często najbardziej kompetentna w zespole. Problem w tym, że jej ego rośnie wprost proporcjonalnie do umiejętności, a czasem nawet je wyprzedza. Taki „rockstar” postrzega współpracę nie jako szansę, ale jako przeszkodę. Zespół to dla niego publiczność, która ma podziwiać solowe popisy, a nie partnerzy do wspólnego tworzenia. On nie buduje mostów, on buduje mury wokół swojego królestwa kodu. Jest przekonany o własnej niezastąpionej wyjątkowości, a to przekonanie staje się samospełniającą się przepowiednią, która ciągnie na dno cały projekt.

Anatomia gwiazdy, czyli po czym poznać syndrom

Rozpoznanie rockstar developera bywa trudne, bo jego negatywne cechy często maskowane są przez imponujące wyniki. Management widzi zamknięte zadania i rozwiązane problemy, nie dostrzegając spustoszenia, jakie sieje on w zespole. Oto kilka sygnałów alarmowych, które powinny zapalić czerwoną lampkę.

Kult „mojego” kodu

Dla rockstara kod nie jest wspólnym dobrem zespołu, jest jego osobistym dziełem sztuki. Każda linijka to podpis geniusza. W praktyce oznacza to, że sprzeciwia się wszelkim standardom i konwencjom, jeśli nie są jego autorstwa. Po co używać sprawdzonej biblioteki, skoro on może napisać własną, „lepszą” wersję w jeden weekend? Oczywiście bez dokumentacji i testów, bo to przecież strata czasu dla kogoś o jego talencie. Jego kod jest często niepotrzebnie skomplikowany, bo prostota jest dla amatorów. Tylko on potrafi się w nim poruszać, co daje mu poczucie bezpieczeństwa i kontroli. Jego dzieło jest tak czyste, że boi się go dotknąć mydło i woda, a już na pewno inni programiści.

Alergia na feedback i code review

Proces code review to dla zdrowego zespołu fundament jakości. To czas na wymianę wiedzy, wychwytywanie błędów i wspólne dbanie o projekt. Dla rockstara code review to osobista zniewaga. Jak śmiesz sugerować, że jego kod może mieć wady? Każdą uwagę, nawet najdrobniejszą, traktuje jako atak na swoje kompetencje. Odpowiada defensywnie, z wyższością, a czasem z otwartą agresją. W efekcie reszta zespołu zaczyna się bać komentować jego pracę. Proces staje się farsą, a review jego kodu ogranicza się do zdawkowego „LGTM” (Looks Good To Me), byle tylko nie narazić się na gniew bożka klawiatury. Jakość kodu w projekcie leci na łeb, na szyję, ale nikt nie ma odwagi powiedzieć tego głośno.

Samotny wilk w stadzie

Współczesne tworzenie oprogramowania to gra zespołowa. Wymaga komunikacji, synchronizacji i wspólnego rozwiązywania problemów. Rockstar uważa to wszystko za zbędną biurokrację, która odrywa go od „prawdziwej” pracy. Unika spotkań, bo „są nudne i nic nie wnoszą”. Gardzi dokumentacją, bo „kod dokumentuje się sam” (to jedno z największych kłamstw w IT). Na prośby o pomoc w zadaniu reaguje niechętnie, bo przecież mógłby w tym czasie zamknąć trzy własne tickety. Działa w izolacji, tworząc w projekcie czarną skrzynkę, do której nikt poza nim nie ma dostępu. A gdy coś się w tej skrzynce zepsuje, tylko on jeden potrafi to naprawić – co tylko utwierdza go w przekonaniu o własnej niezastąpionej wartości.

Brama do wiedzy ma tylko jednego strażnika

Wiedza w zespole powinna krążyć swobodnie. Rockstar jest jej największym wrogiem. Celowo lub nieświadomie staje się tzw. „bus factorem” na poziomie 1. Co to znaczy? To znaczy, że jeśli potrąci go autobus (albo po prostu pójdzie na urlop lub zwolnienie), projekt leży. Wiedza o kluczowych elementach systemu rezyduje tylko w jego głowie. Nie dzieli się nią, bo wiedza to władza. Pytania zbywa półsłówkami, a dokumentację uważa za stratę czasu. Inni członkowie zespołu boją się podejmować decyzji w „jego” obszarze, co tworzy wąskie gardła i paraliżuje pracę, gdy tylko gwiazdor jest niedostępny.

Syndrom Boga i pogarda dla „maluczkich”

Ostatni, ale być może najważniejszy element, to postawa. Rockstar developer często emanuje aurą wyższości. Gardzi juniorami za brak doświadczenia, testerami za „czepianie się”, a menedżerami projektu za „zawraca_nie głowy głupotami”. Uważa, że tylko inni wybitni inżynierowie są godni jego uwagi. Taka postawa tworzy toksyczną atmosferę, w której mniej doświadczeni członkowie zespołu boją się zadawać pytania, a inni specjaliści czują się niedoceniani i zdemotywowani. Współpraca umiera, a jej miejsce zajmuje strach i wzajemna niechęć.

Statystyki – zimny prysznic dla fanów solowych popisów

Możesz pomyśleć, że to wszystko brzmi jak narzekanie na trudny charakter. Że przecież liczą się wyniki, a wybitna jednostka, nawet jeśli jest trudna we współpracy, pcha projekt do przodu. Cóż, twarde dane mówią coś zupełnie innego.

Badanie przeprowadzone przez Harvard Business School było bezlitosne. Analizując dane ponad 50 000 pracowników, badacze doszli do wniosku, że unikanie zatrudnienia toksycznego pracownika (czyli kogoś, kto np. wykazuje cechy rockstara) przynosi firmie znacznie większe oszczędności niż zatrudnienie supergwiazdy. Toksyczny pracownik kosztuje firmę średnio 12 500 dolarów w postaci kosztów rotacji, podczas gdy topowy performer (1% najlepszych) generuje dodatkową wartość na poziomie „zaledwie” 5 300 dolarów. Matematyka jest prosta: jeden toksyczny rockstar potrafi wygenerować straty, które z nawiązką zniwelują zyski płynące z pracy dwóch supergwiazd.

A dlaczego ludzie odchodzą? Instytut Gallupa od lat bada zaangażowanie i przyczyny rotacji. W raporcie „State of the American Workplace” wskazano, że głównym powodem, dla którego ludzie zwalniają się z pracy, nie jest wynagrodzenie. Aż 50% pracowników w pewnym momencie swojej kariery odeszło z pracy, aby uciec od swojego przełożonego lub toksycznego środowiska. Rockstar developer jest często generatorem takiego właśnie środowiska. Nawet jeśli nie jest menedżerem, jego wpływ na morale i atmosferę potrafi być równie destrukcyjny.

Wreszcie, słynny Project Aristotle przeprowadzony przez Google w celu zidentyfikowania cech idealnego zespołu pokazał, że kluczem do sukcesu nie są indywidualne talenty. Najważniejszym czynnikiem prognostycznym dla efektywności zespołu okazała się psychologiczna pewność (psychological safety) – przekonanie członków zespołu, że mogą podejmować ryzyko, zadawać pytania i popełniać błędy bez obawy przed upokorzeniem czy karą. Rockstar developer jest chodzącym zaprzeczeniem psychologicznej pewności.

Mroczne żniwo, czyli jak rockstar niszczy zespół od środka

Konsekwencje tolerowania syndromu gwiazdy rocka są długofalowe i wyniszczające. To nie jest jednorazowy problem, to powolne zatruwanie całego organizmu firmy. Zobaczmy, jak wygląda spustoszenie, które pozostawia po sobie taki solista.

Demoralizacja i rotacja

Pierwszą i najbardziej oczywistą ofiarą jest morale zespołu. Nikt nie lubi czuć się głupi, ignorowany czy atakowany. Codzienna praca w atmosferze napięcia i strachu przed „bossem kodu” jest wyczerpująca. Dobrzy, ambitni programiści, którzy chcą się rozwijać i współpracować, po prostu odchodzą. Co gorsza, często odchodzą ci najlepsi, którzy mają najwięcej opcji na rynku i nie muszą godzić się na toksyczne warunki. Zostają ci, którzy boją się zmiany lub ci, którzy nauczyli się być niewidzialni. Firma traci cenne talenty, a koszty rekrutacji i wdrażania nowych osób rosną.

Dług technologiczny ukryty pod płaszczem geniuszu

Kod napisany przez rockstara na pierwszy rzut oka może działać cuda. Ale pod maską często kryje się koszmar. Brak dokumentacji, niestandardowe rozwiązania, celowe zaciemnianie logiki – to wszystko tworzy gigantyczny dług technologiczny. Tak długo, jak gwiazda jest w firmie, jakoś to działa. Ale gdy odchodzi, zespół zostaje z „czarną skrzynką”, której nikt nie rozumie i nie potrafi rozwijać. Proste zmiany zajmują tygodnie, a każda próba modyfikacji grozi zawaleniem się całego systemu. Koszty utrzymania takiego kodu w dłuższej perspektywie są astronomiczne.

Śmierć innowacji i kreatywności

W zespole, w którym dominuje jedna, wszechwiedząca osoba, inni boją się wychodzić z inicjatywą. Po co proponować nowe rozwiązanie, skoro i tak zostanie ono wyśmiane lub zignorowane przez „geniusza”? Po co kwestionować status quo, skoro jedyną słuszną drogą jest ta, którą on wyznaczył? Kreatywność zespołu umiera. Zamiast burzy mózgów mamy cichą mszę, w której jedynym kaznodzieją jest rockstar. Firma traci potencjał innowacyjny całej grupy ludzi na rzecz solowych popisów jednej osoby.

Zespół staje się zakładnikiem

To ostateczny efekt działania rockstara. Projekt, a czasem cała firma, staje się od niego w pełni zależny. On o tym wie i często to wykorzystuje, dyktując warunki, żądając specjalnego traktowania i ignorując wszelkie zasady. Staje się pojedynczym punktem awarii (single point of failure). Każda jego nieobecność, choroba czy decyzja o odejściu wywołuje panikę. Management boi się go stracić, więc toleruje jego zachowanie, co tylko pogarsza sytuację. To zamknięte koło, które prowadzi prostą drogą do katastrofy.

stanowisko pracy deva

Operacja „Uziemienie gwiazdy” – co możesz zrobić?

Dobra wiadomość jest taka, że nie jesteś bezbronny. Z syndromem rockstar developera można, a nawet trzeba, walczyć. Wymaga to jednak odwagi, konsekwencji i zmiany kultury całej organizacji. To praca zarówno dla menedżerów, jak i dla członków zespołu.

Perspektywa menedżera i lidera zespołu

Jeśli zarządzasz zespołem, to na Tobie spoczywa największa odpowiedzialność. Tolerowanie rockstara to prosta droga do utraty kontroli i szacunku reszty ekipy. Po pierwsze, promuj i nagradzaj pracę zespołową, a nie indywidualne bohaterstwo. Zamiast chwalić Janka za to, że sam w weekend naprawił krytyczny błąd, doceń cały zespół za wdrożenie procesu, który zapobiegnie takim błędom w przyszłości. Niech premie i awanse zależą nie tylko od dostarczonego kodu, ale też od mentoringu, dzielenia się wiedzą i wspierania innych.

Po drugie, wprowadź i bezwzględnie egzekwuj standardy. Code review musi być obowiązkowe dla wszystkich, bez wyjątku. Dokumentacja kluczowych elementów systemu to nie opcja, to wymóg. Wprowadź zasady współdzielenia wiedzy, takie jak regularne prezentacje techniczne (tech talki) czy programowanie w parach. Jeśli szukasz inspiracji, jak skutecznie wdrażać takie procesy i budować zdrową kulturę inżynierską, wartościowe wskazówki znajdziesz na branżowych blogach typu techformator.pl. Rockstar musi zrozumieć, że zasady gry są równe dla wszystkich. Jeśli on tworzy kod, który tylko on rozumie, to nie jest to dobry kod – to jest ryzyko biznesowe.

Po trzecie, rozmawiaj wprost, ale na osobności. Zorganizuj spotkanie z delikwentem i przedstaw mu konkretne przykłady jego zachowań oraz ich negatywny wpływ na zespół i projekt. Nie atakuj jego osoby („jesteś arogancki”), ale skup się na faktach i konsekwencjach („kiedy na spotkaniu przerwałeś Kasi, straciła wątek i nie podzieliła się swoim pomysłem, co mogło nas kosztować”). Daj mu szansę na zmianę i zaoferuj wsparcie, ale jasno określ swoje oczekiwania i granice. Czasami ludzie nie zdają sobie sprawy ze swojego wpływu.

I wreszcie, bądź gotów na podjęcie trudnych decyzji. Jeśli rozmowy i zmiany procesów nie przynoszą rezultatu, a toksyczne zachowanie trwa, musisz być gotów na rozstanie. Jak pokazały badania HBS, pozbycie się toksycznego pracownika jest finansowo bardziej opłacalne niż tolerowanie go ze względu na jego umiejętności. To trudne, ale w długiej perspektywie to jedyna droga do uzdrowienia zespołu.

Perspektywa członka zespołu

Jako kolega z zespołu również masz wpływ na sytuację. Przede wszystkim nie karm ego rockstara. Nie traktuj go jak wyroczni. Zadawaj pytania, nawet jeśli wydają ci się „głupie”. Jeśli nie rozumiesz jego kodu, dopytuj, aż zrozumiesz. Nalegaj na dokumentację i komentarze. Twoim obowiązkiem jest rozumieć kod, nad którym pracujesz.

Bądź wzorem do naśladowania. Pokazuj, na czym polega zdrowa współpraca. Dziel się wiedzą, pomagaj innym, bądź otwarty na feedback i konstruktywnie komentuj pracę innych. Twoja postawa może pokazać, że istnieje alternatywa dla solowych popisów.

Jeśli czujesz się komfortowo, możesz spróbować porozmawiać z rockstarem, stosując te same zasady, co menedżer: fakty, nie emocje. Skup się na tym, jak jego zachowanie wpływa na Twoją pracę. Jeśli to nie działa, porozmawiaj ze swoim przełożonym. Nie idź na skargę, ale przedstaw problem z perspektywy ryzyka dla projektu. „Martwię się, że tylko Janek rozumie moduł X. Co zrobimy, jeśli zachoruje przed wdrożeniem?”. To zmienia perspektywę z osobistego konfliktu na strategiczne zagrożenie dla firmy.

Czy mit 10x developera jest szkodliwy?

Uważam, że tak. W swojej popularnej, uproszczonej formie mit „10x developera” jest niezwykle toksyczny. Koncentruje naszą uwagę na poszukiwaniu indywidualnych bohaterów, podczas gdy powinniśmy budować superzespoły. Fetyszyzuje indywidualny geniusz kosztem współpracy, komunikacji i empatii – cech, które, jak udowodnił Google, są kluczowe dla prawdziwej efektywności.

Prawdziwy talent w dzisiejszym świecie technologii to nie zdolność do napisania skomplikowanego algorytmu w pojedynkę. To umiejętność upraszczania skomplikowanych problemów, tworzenia rozwiązań, które inni mogą zrozumieć i rozwijać, oraz podnoszenia umiejętności wszystkich wokół siebie. Prawdziwy „10x developer” nie jest szybszy dziesięć razy. On sprawia, że dziesięć innych osób w jego zespole staje się dwa razy lepszych. A to daje znacznie potężniejszy efekt.

Redakcja

Na blogu przedstawiamy poradniki, przemyślenia czy recenzje produktów, jak również informujemy naszych czytelników o różnorodnych aktualnościach. Jeśli chcesz zaproponować temat artykułu lub opublikować u nas artykuł gościnny, skontaktuj się z nami.

uścisk dłoni

Zmiana biura rachunkowego – o czym należy pamiętać?

Kiedy należy podjąć decyzję o zmianie biura rachunkowego? O czym warto pamiętać przy zmianie biura rachunkowego? Czy zmiana biura może nastąpić w trakcie trwania roku podatkowego? Na co zwrócić uwagę, podpisując umowę z nowym biurem rachunkowym? Sama decyzja o zmianie usług księgowych może być łatwa, jednak aby dopełnić wszystkich formalności oraz aby podjąć właściwą decyzję, […]

Czytaj więcej
wkład cmyk

Czy zamienniki do drukarek to dobry wybór?

Wysokie koszty eksploatacji to prawdziwa zmora użytkowników urządzeń drukujących. Mimo dostępności zamienników, wiele osób wybiera elementy oryginalne, godząc się przy tym z ceną zakupu, która w wielu przypadkach wykracza dalece poza granice zdrowego rozsądku. Tacy userzy patrzą z nieufnością na wkłady i kasety sygnowane przez zewnętrznych producentów, wychodząc z założenia, że coś, co jest dobre, […]

Czytaj więcej
kran

Jak oszczędzać wodę w domu

W mieszkaniach, w których zainstalowano liczniki do pomiaru zużycia zimnej i ciepłej wody, kwestia oszczędności wody może mieć kluczowe znaczenie dla wysokości rachunku.

Czytaj więcej